Zakonnica († 1457)Wspomnienie 22 maja
Święta Rita była stygmatyczką, jednak noszona przez nią rana jest specyficzna. Otrzymała ją w 1442 r., kiedy po wysłuchaniu rekolekcji wielkopostnych poprosiła Jezusa, żeby mogła choć odrobinę posmakować Męki, poczuć choćby ból powodowany przez jeden z cierni. Wtedy z korony Ukrzyżowanego spadł kolec i zranił augustiankę w czoło. Ból był tak wielki, że zemdlała. Jednak ból fizyczny nie był najtrudniejszy. Inaczej niż w przypadku innych stygmatyków, których rany pachniały, ta na czole Rity cuchnęła. Nie pomagały maści, próby leczenia. Smród był tak intensywny, że musiała zamieszkać w osobnej celi, z dala od wspólnoty. Siostry niechętnie ją odwiedzały, bo nikt nie był w stanie zbyt długo z nią przebywać właśnie z powodu zaduchu. Chcąc, nie chcąc, stała się pustelnicą, bo stygmat stał się powodem jej odsunięcia. Osiem lat po otrzymaniu rany przez Ritę, w Kościele został ogłoszony Rok Jubileuszowy i augustianki z Cascii wybierały się na pielgrzymkę do Rzymu. Przyszła święta chciała pojechać z nimi, jednak przełożona postawiła warunek: rana musi się zagoić. Jezus udzielił Ricie tej łaski – rana i smród zniknęły, choć ból pozostał. Objawy wróciły wraz z powrotem pielgrzymki do klasztoru. Znikły całkowicie dopiero po śmierci świętej, co więcej – przykry zapach zamienił się wtedy w woń róż.
Święta Rito, uproś nam gorące pragnienie towarzyszenia Panu w Jego uniżeniu!